Niektóre momenty zapadają w pamięć. Masz przeczucie ,że one właśnie coś zmienią. Może nie wszystko,może twoje życie nie przewróci się o 180 stopni. To śmieszne ,tak. Zmieniają się najdrobniejsze drobnostki, jednak coś. Ze zmianami żyje się dobrze albo źle. Osobiście nienawidze zmian ,wole ,aby było mi źle ,ale po staremu. Bardzo możliwejest to,że po prostu sięich boję. Ludzie osądzają mnie. "Jestem nudziarą,bo nie lubię zmian?"-tak.Nowi znajomi to też w pewnym sensie są zmiany,w końcu któs obcy wkracza w twoje życie. Zaburza to moją wewnętrzną harmonię.
Mam nadzieję ,że się przesłyszałam albo Cal się myli. Dobrze wiedziałam jak ta noc może się skończyć. Ashton to dupek ,ale sam na sam mogą się odwrócić role. On może pokazać swoją drugą stronę. Blondas może się okazać miły,słodki ,wręcz do pokochania, możliwe,że nawet będzie chciał pojednania ,a ja... A ja na pewno odmówię. To znaczy nie,że to kocham, bo w sumie tak jest-uwielbiam odmawiać lub nie zgadzać się na coś,a później obserwować zmieszanie drugiej osoby-ale bardziej chodzi o to ,że ten chłopak zupełnie zepsuje tą moją 'wewnętrzną harmonię'.
Nie pozwolę na to.
Nastał już zmierzch,pozbierałam wszystkie rzeczy potrzebne mi do przetrwania nocy. Ona będzie ciężka. Nie śpiąc,z osobą ,z którą normalnie nie wytrzymałabym nawet trzech godzin i jeszcze ta ciemność wokół mnie. Cholernie się jej boję, to może mało powiedziane, mam fobie na tym punkcie. Dlatego w sumie nie oglądam horrorów, połączenie lęku ciemności i wspomnień filmowych nie byłoby najlepszym pomysłem. Już i tak mam schizy.
Kiedy mój opiekun odprowadził mnie na miejsce,on już tam był. Skulony blondyn w grubym swetrze w kropeczki rozpalał ognisko. Jego lekko kręcone włosy ułożone były inaczej niż zazwyczaj. Nie były podniesione bandaną,a i tak wyglądały puszysto, co dodawało mu uroku. Wyglądał tak niewinnie,słodko-to musiałam przyznać. Może jest moim wrogiem,ale to nie zmienia tego ,że jest niewiarygodnie przystojny.
Nie mogę uwierzyć. Coraz częściej przyznaję się do tego ,że wygląd Asha mnie pociąga.
Odepchnęłąm tą myśl na boczny plan ,dalej obserwowałam chłopca,nie krzepiąc się o zakończenie tej czynności.
Ashton usiadł przy zrobionym przez niego ognisku i skierował swój wzrok na mnie, ukazawszy miły uśmiech i głębokie dołeczki w polikach. Przypominając sobie o swoim postanowieniu,zignorowałam go i nie usiadłam przy palenisku,ponieważ nie miałam zamiaru zbliżać się do niego na odległość dwóch metrów. Dlatego usiadłam za nim w odległości ok.10 metrów pod małą drewnianą chatką ,w której mamy się skryć ,jeżeli zacznie padać. Niestety światło promieni tam nie dochodziło ,więc było ciemno.
Blondyn odwrócił się,spojrzał na mnie dziwnie po czym zapytał.
-Nie chcesz usiąść przy ognisku?
-Nie
-Dlaczego? Za chwilę zmarzniesz.- powiedział,jakby z troską o moją osobę.
-Nie zmarznę.
-Jak chcesz.
Mijały minuty,a może nawet godziny. Czas strasznie mi się dłużył. Nie mogłam zasnąć z dwóch powodów. Po pierwsze wartuje ,a po drugie najmniejszy szmer przyprawia mnie o zawał serca. W dodatku przemarzłam już do szpiku kości. Okropne!
Chłopak dłuższy czas siedział w tym samym miejscu,z tym ,że teraz miał wyciągnięte ręce przed siebie ,koc na plecach i buczał coś pod nosem. Sądząc po podrygującej nodze ,nucił coś. Zajęta dokładną obserwacją postaci przede mną ,nie spostrzegłam,że teraz już odwrócona, również wpatruje się we mnie. Odwróciłam oczy w wysokie zarośla.
-Co cię tak zaciekawiło?-zapytał z rozbawieniem,na co nie odpowiedziałam- Nie chcesz usiąść przy ognisku?
Wiedziałam co blondyn miał w zamiarze powtarzając pytanie sprzed kilku godzin.
-Wcale nie jest mi zimno.-wyprzedziłam go ,wysyczając przez zęby.
-Oh ,Iz ,przestań ,przecież widzę jak się trzęsiesz- przerwał- Będziesz marzła tylko dlatego ,że ja siedzę przy ognisku? Chodź ogrzejesz się.
Wstał i podszedł do mnie,po chwili objął mnie ramieniem i zaprowadził w miejsce gdzie siedział ostatnie cztery godziny. Siedzieliśmy bardzo blisko siebie,a ręka Ashtona wciąż oplatała moje ciało.
-Rozluźnij się, jesteś cała spięta. Ja nie jestem taki zły,za jakiego mnie uważasz.-uśmiechnął się co na prawdę mnie troszkę rozluźniło. Czułam rozchodzące się ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Z całej tej ulgi oparlam głowę o ramię chłopaka. Czułam jak się uśmiecha ,lecz zabrałam głowę po niespełna 10 sekundach.
-Twoje włosy.
-Co z nimi?-zapytał i spojrzał na mnie
-Gilgoczą mnie- zaśmiałam się delikatnie
-Mogę ubrać czapkę-stwierdził i szybko założył szarą beanie.
Podziękowałam i ponownie położyłam głowę na ramieniu Australijczyka.
-Czemu nagle jesteś dla mnie taki dobry? -zapytałam pół godziny później ,aby nie zasnąć.
-Bo... wiesz hmm nie chcę się dłużej kłócić- przyznał,a ja w tym samym momencie odskoczyłam od mniego jak poparzona, coraz bardziej się oddalając.
-Nie chcę się przyjaźnić!- krzyknęłam,kiedy dotarłam do końca ławki.
-Myślałem,że ciebie też to męczy-wbił wzrok w płomienie
-Męczy...,ale ja z tobą nie chce mieć nic wspólnego-wstałam i poszłam na swoją poprzednią miejscówkę ,pod chatką.
-Chociaż rozejm co? -Ashton potarł kark, wstał i podszedł w moim kierunku. Gdy znalazł się przede mną ,kucnął patrząc mi w oczy.
-Proszę...- położył swoją dłoń na mojej.
A już myślałam ,że się nie ugnę...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I'm really really really really sorry ;c
Przepraszam za taaak długą przerwę ,nie umiałam się w sobie zebrać na cokolwiek. Chciała nad gonić z 10 rozdziałów ,a nie wyszedł ze mnie nawet 1,5 ,więc jeszcze raz przeraaaszam !!
Jak również bardzo dziękuję! W trakcie mojej nieobecności pojawiło się dużo komentarzy i wyświetleń .AŻ MI GAŁY WYSZŁY Z ORBIT!♥♥
Kocham was po prostu ;*
Dzisiaj również zapraszam do dalszego czytania i komentowania :)
~Wasza Suzan ♥
Super rozdział ^^
OdpowiedzUsuń